Rodzicielskie manipulacje [Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie]

Chociaż zdarza się, że tego nie dostrzegamy, nawet najlepsi rodzice manipulują dziećmi. Zwykle czyniąc to nieświadomie i nie mając złych intencji, wywierają oni na nie silny nacisk, starając się narzucić im swoją wolę i kwestionując ich roszczenia do niezależności. Jakie ma to konsekwencje?

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie - kadr z filmu

Prawdziwe i stateczne przywiązanie do dzieci powinno się rodzić i zwiększać w miarę poznawania ich; wówczas, jeśli są wartę, zasię naturalna skłonność idzie równym krokiem z uznaniem rozsądku, można je miłować przyjaźnią prawdziwie ojcowską; i, tak samo, osądzić je, jeśli okażą się niewarte: kierując się ciągle rozumem, mimo działania naturalnej siły.

Bardzo często dzieje się odwrotnie: najczęściej więcej nas wzrusza dreptanie, igry a błazeństwa naszych dziatek, niż później czyny ich dojrzałe: jak gdybyśmy je kochali dla naszej uciechy; jako małpki, a nie jak ludzi.

Michel Montaigne

Wygrany konkurs

Delia leży na tylnym siedzeniu, skarżąc się na bóle brzucha. Auto prowadzi jej ojciec, który razem z matką wiezie nastolatkę do Bukaresztu. Kilka tygodni temu wysłała ona na konkurs 3 etykiety soku Multifruit i – ku zaskoczeniu wszystkich – wygrała główną nagrodę. Aby odebrać nowy samochód, bohaterka filmu Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie (2009) Radu Jude’a musi wziąć udział w nagrywanej przez organizatorów reklamie.

W końcu rodzina zjawia się na miejscu, a dziewczyna zostaje wciągnięta w wir chaotycznych wydarzeń. Zmiana stylizacji, nowy make-up i fryzura, zmodyfikowane kwestie – z trudem odnajdując się wśród gwaru i krzyków, nastolatka musi usiąść za kierownicą, rozanielonym wzrokiem wpatrywać się w sok i godzić się na dziesiątki dubli.

Relacja z rodzicami

Relacja z rodzicami bez wątpienia stanowi jedną z najważniejszych relacji w naszym życiu. Warunkując naszą tożsamość, powoduje ona, że nasze zachowania, gesty i wybory pozostają do niej jakoś odniesione: jako afirmacja albo sprzeciw, powielanie wzorów lub ich dyskredytowanie, poszukiwanie podobnych wartości lub stawianie na wartości opozycyjne.

Warto zwrócić uwagę, że nawet kiedy buntujemy się przeciwko rodzicom, dystansujemy się od nich lub zrywamy z nimi wieź, na zawsze pozostają oni dla nas ważnym punktem odniesienia, wpływając nasze kontestatorskie działania. Chociaż z biegiem czasu dorastamy, zyskując nieco więcej wewnętrznej autonomii, do końca pozostajemy połączeni z nimi duchową pępowiną.

Sprzedaż samochodu

Kiedy Delia znika na planie, jej ojciec koncentruje uwagę na realizacji innego zadania. Wspólnie z żoną już wcześniej podjął decyzję, że wygrany przez córkę samochód zostanie sprzedany, aby opłacić koszty przekształcenia domu na prowincji w niewielki pensjonat. Znalazłszy w stolicy potencjalnego kupca, rusza on na spotkanie.

Jest jednak jeden problem. Delia wcale nie zamierza sprzedawać sprawiedliwie wygranej nagrody. Jak wyjaśnia opiekunom, na nic się z nimi nie umawiała i może zrobić, co chce. Chociaż początkowo rodzice traktują jej sprzeciw lekceważąco, wkrótce na miejscu zjawia się ojciec, trzymając w dłoniach gotowe do podpisania dokumenty. Sytuacja staje na ostrzu noża.

– To jest mój samochód, czy nie?

– Kto mówi, że nie twój?

– Wy oboje.

– Czy ja coś takiego powiedziałam? Może tata, ale wątpię w to.

– Kto postanowił go sprzedać? Kto chce doprowadzić gaz do pensjonatu, dobudować piętro? Ja?

– Ty w ogóle niczego nie chcesz. Jeśli cię to martwi, porozmawiam z nim.

– Przestań! Zawsze skaczesz z tematu na temat. To jest dobre, a to złe. Mam studiować ekonomię. A teraz ten samochód…

– Nie mów do mnie jak rozkapryszone dziecko. Gdybyśmy nie musieli tak harować na ciebie… Nikt nie dba tak o dzieci jak my. Poświęcenie, wysiłek.

– Nikt nie utrzymuje swoich dzieci? Nie osłabiaj mnie!

– W życiu musisz robić to, co do ciebie należy, a nie to, co czujesz.

– Oszczędź mi sentencji. Przecież wiesz. […] Ja nie muszę sprzedawać samochodu. Skoro mi się podoba.

– Jeśli nie chcesz, to go nie sprzedasz. Umówiliśmy się na coś. A skoro tak, powinniśmy go sprzedać.

– Na nic się nie umówiliśmy, nie kłam. Mieliśmy dopiero porozmawiać.

– Tak, ale też ustaliliśmy, że spróbujemy znaleźć na niego kupca i gdyby tak się stało… Czy wszystko, co robimy, nie jest dla twojego dobra?

– Przestań mówić, że wszystko jest dla mnie. Poza tym nie zostanę z wami. Wybieram się tu, na studia.

– […] A po dyplomie? Gdzie będziesz mieszkać? U babci Wiktorii, jak pensjonat nie wypali, da się tam żyć.

– Słuchasz mnie? Nigdy do was nie wrócę.

– […] Nie potrafisz zająć się samą sobą, a chcesz mieć samochód?

– Nie rozumiem.

– To wstyd nie wykorzystać tego trafu dla polepszenia naszego życia. Życie jest krótkie.

– […] Myślicie tylko o pieniądzach.

– […] Tak? A kto się tobą zajmował? Wypruwaliśmy sobie z ojcem żyły i wiesz, jak było mi ciężko. A teraz mówisz, że chcesz się przenieść do stolicy. I nie będziesz już mieszkać z nami. […] Nawet te naklejki wysłałaś za nasze pieniądze.

– Co masz na myśli?

– A kto ci dał pieniądze na soki? My.

– Nie mogę uwierzyć, że wypominasz mi jakieś gówniane naklejki.

– […] Nie było łatwo cię wychować. Poświęcaliśmy się nawet na twoje soki. Kiedy twój ojciec stracił rozum dla tej durnej Nicoletty, nie wystąpiłam o rozwód ze względu na ciebie.

– Przestań, mogłaś oddać mnie do domu dziecka. Dałaś mi pieniądze na naklejki! Co za hojność!

– […] Czy to nie jest normalne, że dziecko pomaga rodzicom w potrzebie?

– Czy jesteście w potrzebie przeze mnie? Czy ja wam coś zrobiłam? […]. Nigdy nie mówiłam, że się zgadzam. Powiedziałam, że się zastanowię.

– Nie będę się więcej do tego wtrącać. Porozmawiaj z ojcem i załatw to z nim.

– Jeśli nie chcesz się wtrącać, to dobrze. Więc lepiej nic już nie mów.

– Tak jest. Nie powiem ani słowa. Załatw to z ojcem.

– Dobrze. To po co tyle mówisz, jeśli to nie jest twoja sprawa? […].

– Chciałam ci tylko powiedzieć, że mam rację. Musisz zrozumieć, że życie to nie zabawa.

Rozmowa Delii z mamą

Rodzicielskie manipulacje

Chociaż często wypieramy to ze świadomości, nawet najlepsi rodzice manipulują dziećmi. Zwykle czyniąc to nieświadomie i nie mając złych intencji, wywierają oni na nie silny wpływ, starając się narzucać im swoją wolę i kwestionując ich roszczenia do niezależności.

Ponieważ wychowanie jest niezwykle trudnym zadaniem, wymagając umiejętnego balansowania pomiędzy skrajnościami niedostatecznej opieki a nadopiekuńczości, zabezpieczenia niedoświadczonego dziecka przed dokonywaniem złych wyborów a uniemożliwianiem mu stawania na własnych nogach, regularnie doprowadza ono rodziców do różnych form ślepoty i gwałtownych reakcji na wzbierające w nich poczucie utraty kontroli.

– Podpisz umowę. Jeśli mamy bez zwłoki wrócić do domu.

– Rozmawiałam z mamą. Myślę, że powinniśmy go zatrzymać. Podoba mi się i chcę go mieć.

– Nie zaczynaj znowu, albo się pokłócimy.

– Mnie też się podoba ten samochód, ale takie jest życie. Wytłumaczyłam to jasno. Wytłumaczyłam jej to. Powiedziałam, że harujemy całe życie, żeby miała co jeść. Wiesz co powiedziała?

– Co?

– Że ma to gdzieś.

– Naprawdę?

– Że nie obchodzą jej nasze problemy, bo nie mają z nią nic wspólnego.

– To nieprawda! Powiedziałam, że to moja wygrana i mogę zrobić z nią co chcę. A jeśli ona ma jakieś problemy, to nie przeze mnie. Nie powiedziałam, że mam to gdzieś. Tylko, że to nie moja wina.

– To nie jest kwestia winy. Wiesz, że mamy trudny okres. Problemy w pracy, moja cukrzyca, matka na nauczycielskiej pensji. A teraz mamy szansę wyjść z tych problemów. I mieć lepsze życie na starość.

– Wiem, ale…

– Posłuchaj, bez obrazy. Jeśli sprzedamy samochód, tak jak ustaliliśmy, wyciągniemy prawdziwe pieniądze z tego domu i opłacimy ci studia. Tak?

– Nie.

– Co masz na myśli?

– Chodzi o to, że chcę zatrzymać samochód, bo…

– Zaczekaj, nie zagalopuj się tak… Powiedz, czy zgadza się to, co mówiłem.

– Owszem, tak.

– Jeśli go zatrzymasz, to co? Będziesz nim jeździć. I co z tego będziesz mieć? Pytam cię. Co z tego będziesz mieć? Odpowiedz, nie traktuj mnie jak idiotę.

– Nie wiem.

– Czy samochód da ci jeść? Czy pomoże ci na studiach? Kupi ci ubranie? Albo artykuły do nauki? To wszystko kosztuje.

– Poradzę sobie. Dostanę stypendium.

– Jak sobie poradzisz? Bez naszej pomocy zdechniesz z głodu.

– To moja sprawa. Dostanę stypendium.

– Najpierw trzeba zdać na studia. Opłacić mieszkanie itd.

– Podejmę pracę.

– Gdzie?

– Znajdę coś, na godziny. Dam radę.

– A jak nie?

– Jeśli mi się nie uda, wtedy będę się martwić […].

– Delia, sama widzisz. Sprzedamy samochód i urządzimy dom zgodnie z umową. Mam już nawet nazwę. Delia. Pensjonat Delia. Czy nie jest ładna?

– […] Wygrałam samochód i chcę z niego korzystać. Rozmawiałam już z Cornelią o wypadzie po maturze nad morze. Moim samochodem.

– Nawet nie masz prawa jazdy.

– Wkrótce będę miała.

– Mówisz głupstwa. A kto zapłaci za kurs i egzamin?

Rozmowa Delii z rodzicami

Chociaż rodzicielskie manipulacje mogą być niewidoczne na co dzień, stają się one jaskrawe wtedy, gdy pomiędzy wolą opiekunów a wolą dziecka rodzi się konflikt.

Protekcjonalny ton, infantylizacja, odbieranie dziecku prawa głosu, wypominanie mu własnych poświęceń, powoływanie się na swoje domniemane doświadczenie i życiową mądrość, wzbudzanie w nim wyrzutów sumienia, kwestionowanie jego miłości, umniejszanie znaczenia jego potrzeb i opinii – przekształcając się w wytrawnych manipulatorów, rodzice potrafią wówczas precyzyjnie uderzać w najczulsze punkty, grając na najdelikatniejszych strunach, wykorzystując chwiejność dziecka i doprowadzając je do granicy emocjonalnej wytrzymałości.

Szczęśliwy dzień

Spędziwszy niemal cały dzień za kierownicą, Delia musi brać kolejne łyki soku, z uśmiechem na ustach wypowiadając frazę: – Nazywam się Delia Cristina Fratila i jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Wysłałam trzy naklejki Multifruitu i wygrałam ten wspaniały samochód. Ty też daj sobie szansę!. Chociaż uciążliwy ból brzucha narasta i co chwilę musi ona chodzić do toalety, reżyser nie ustępuje, wciąż powtarzając ujęcie i krzycząc spoza kadru: – Pij! Pij! Pij! Więcej! Więcej! Więcej!.

– Czy myślisz, że chcemy twojej krzywdy?

– Tego nie powiedziałam.

– Masz nas za sępów? Myślisz, że chcemy cię skrzywdzić?

– Nie o to chodzi.

– Odpowiedz na pytanie.

– Nie myślę tak.

– Robiliśmy wszystko dla ciebie, nie da siebie. Gdyby to zależało tylko od nas, zajęlibyśmy się wyłącznie sobą, i nie szukali problemów. Nie ładowalibyśmy szmalu w pensjonat. Nie mielibyśmy w tym celu. […] Kiedy ja byłem w twoim wieku, od nikogo nic nie dostałem. Chyba, że po dupie. Pracowałem w fabryce, przy skażeniach. Walczyłem, żebyś miała wszystko, czego ci potrzeba. Nabawiłem się cukrzycy, ale się nie poddałem. Chciałem, żebyś skończyła szkołę, przygotowała się do życia. Oszczędzaliśmy na twoje ciuchy, zabawki, lalki, kredki… Niczego ci nie brakowało. Nie chcieliśmy, żeby inne dzieci wytykały cię palcami. Możesz w to nie wierzyć, ale tak właśnie było.

– Wierzę. nigdy w to nie wątpiłam.

– Rzadko kupowałem dla siebie spodnie. paliłem najtańsze papierosy, zjadałem skórki od chleba. brakowało ci czegoś?

– Nie.

– Nie mieliśmy dość pieniędzy na wycieczki do Japonii czy Chin, na kawior z szampanem. Ale miałaś wszystko, czego potrzebowałaś. Czy tak?

– Tak.

– Więc przestań pieprzyć i podpisz tę umowę, bo człowiek czeka.

– To nie w porządku! To mój samochód, ja go wygrałam i chcę go mieć. Przynajmniej przez rok-dwa. Błagam cię, tato.

– Znowu zaczynasz? Doprowadzasz nas do szału, idiotko! Mówisz, że rozumiesz, ale gdzie tam.

– Dlaczego nie miałabym go mieć, jeśli tego chcę? Jeśli bóg mi go zesłał, to chyba mogę…

– […] Podpisz tu, a przysięgam, że za dwa lata spojrzysz mi w oczy i powiesz tak: ale była głupia, dobrze, że posłuchałam tego starego faceta. Tak właśnie będzie. […] Nie mam zamiaru cię błagać. Podpiszesz czy nie?

– Nie. Nigdy nie wyraziłam na to zgody. Nigdy nie jeździłam na kemping, bo nie było pieniędzy. Nie urządzałam przyjęć, bo tak się złożyło. Kiedy miałam dobre wyniki w ósmej klasie, mama obiecała mi przyjęcie, a potem odwołała. Nie żyłam tak, jak inni. Kiedy moi koledzy bawili się, ja sprzątałam wokół domu albo zbierałam owoce. A teraz wszyscy moi kumple chcą zobaczyć mój samochód. Nie wierzą, że go wygrałam. Rozmawiałam z Cornelią, że pojedziemy nad morze… Proszę, tato. Ja go wygrałam.

– Myślę, że byłem z tobą szczery i wyjaśniłem sytuację. Podpiszesz czy nie?

– Nie!

– Dobrze, Delia. Ja i mama skończyliśmy z tobą.

– Co to znaczy?

– Zabierz swój samochód i rób z nim, co chcesz. Ale nigdy nie postawisz nogi w moim domu. Nie jesteś już moją córką. Niczego więcej od nas nie dostaniesz. Zupełnie nic.

– To nie w porządku.

– Traktujesz nas jak głupców. Nie chcesz podpisać? Dobrze, to cześć. Muszę cię błagać. Wychowałem cię jak księżniczkę. Podcierałem ci dupę. Nie wstyd ci? Gdybyśmy zachorowali, zostawiłabyś nas w przytułku albo w szpitalu. Nie kupiłabyś nam nawet…

– To nieprawda.

– Przestań! Nie chcesz sprzedać, to nie. Ale ja nie chcę ciebie znać. Usiądź w kącie i płacz. Cholerna gwiazda filmowa.

Rozmowa Delii z ojcem

Gdy tylko dziewczyna może zrobić sobie chwilę wolnego, dopadają do niej rodzice, który zmuszają ją do podpisania dokumentów. Ponieważ nastolatka pozostaje nieugięta, sięgają oni po szeroki wachlarz gróźb, szantaży i manipulacji, które stają się coraz bardziej drastyczne.

Kiedy umęczona Dalia w końcu słyszy, że jeśli nie zmieni zdania, rodzice się jej wyrzekną i już nigdy nie będzie miała wstępu do domu, zrezygnowana wraca na tylne siedzenie starego auta i oznajmia: – Dobrze, podpiszę.

Walka o autonomię

Gdy wyobrazimy sobie dziecko, które w toku dojrzewania bezwarunkowo słucha rodziców, instynktownie akceptując wszystkie ich życzenia, biernie poddając się ich opiece i kapitulując za każdym razem, gdy próbują oni wywierać na nie wpływ, łatwo dostrzeżemy, że jest ono na najlepszej drodze do zwichnięcia swojej tożsamości, narażenia się na nieodwracalne straty psychiczne i zbliżenia się do progu zmarnowanego życia.

To pozwala zrozumieć, że indywidualność dziecka rodzi się w znacznej mierze w konfrontacji jego wzbierającej woli do samostanowienia z wolą kontroli rodziców. Z biegiem czasu coraz lepiej dostrzegając naciski, jakie wywierają na nie opiekunowie, musi ono się zbuntować, poszerzając swoją sferę autonomii i doprowadzając łącząca je z nimi relację do przeobrażenia.

Kosztowny bunt

Co istotne, sprzeciwianie się rodzicom jest dla dziecka czymś dramatycznym, wywołując w nim emocjonalne trzęsienie ziemi. Ponieważ ich ono kocha, polega na nich bardziej niż na kimkolwiek innym, ponieważ stanowią oni fundament jego rzeczywistości, alfę i omegę, sprzeciwianie się ich woli sprawia, że jego świat dosłownie chwieje się w posadach. To oni je wychowali, oni są dla niego najważniejszym punktem odniesienia, od nich wywodzą się kategorie dobra i zła – podświadomie zdając sobie z tego sprawę, buntujące się dziecko wyraźnie czuje, jak grunt osuwa mu się spod stóp.

To oznacza, że owa inicjacja w dorosłość, pogłębienie swojej podmiotowości i brak zgody na bycie protezą, która rodzi się w relacji z rodzicami, pozostaje dla nas wymagającą próbą, która wcale nie musi skończyć się dobrze.


Michel de Montaigne (1533-1592)

Michel Montaigne portret

Renesansowy humanista, głoszący ideę swobodnego rozwoju jednostki. Szlachcic mieszkający w zamku, doradca polityków, burmistrz Bordeaux. Twórca eseju jako gatunku literackiego, autor Prób – zbioru autobiograficznych przemyśleń na różnorodne tematy, wpisanego do indeksu ksiąg zakazanych. Propagator starożytnej mądrości, sceptycyzmu, racjonalizmu i tolerancji. Ojciec wychowywał go na łagodnego człowieka, zlecając budzenie syna dźwiękami muzyki. Urządził sobie miejsce pracy w zamkowej wieży, gdzie otoczył się książkami oraz łacińskimi sentencjami, poświęcając się myśleniu i pisaniu.

Źródła:
1. Michel de Montaigne, Próby, Wolne Lektury [wersja elektroniczna], s. 224.
2. Film – Dziennik [kadr z filmu].

Jestem doktorem filozofii, pisarzem, copywriterem i pasjonatem kina. Omawiam filozoficzne zagadnienia na filmowych przykładach.

Leave a reply:

Your email address will not be published.

Site Footer

Sliding Sidebar

Media społecznościowe

Bądź na bieżąco