Co stanowi najważniejszy element ludzkiego życia? Miłość, cierpienie, spełnienie, samotność, a może śmierć? W zależności od tego, jak na nią patrzymy, egzystencja przybiera zmienne kształty. To dlatego reżyser teatralny, który pragnie stworzyć sztukę metafizyczną, nie może nadać jej jednego tytułu.
Caden Cotard to reżyser teatralny, który właśnie przekroczył próg egzystencji zstępującej (W. Gombrowicz). Coraz mocniej doświadczając wagi uciekającego czasu, bohater Synekdochy, Nowy Jork (2008) pragnie stworzyć coś czystego i prawdziwego, co uwieczni jego istnienie. Wkrótce pojawia się przed nim taka okazja. Otrzymawszy wsparcie finansowe od fundacji MacArthura, mężczyzna może pozwolić sobie na przygotowanie bezkompromisowej sztuki. Caden wynajmuje wielką halę w Nowym Jorku, angażując do współpracy szereg aktorów.
Sztuka metafizyczna
Problem polega na tym, że idea przedstawienia, wokół której krążą myśli Cadena, pozostaje mglista. Bohater filmu Charliego Kaufmana chce, aby była to sztuka metafizyczna, w której uda mu się wyrazić prawdę na temat życia. Ponieważ jednak bogactwo życia jest niewyczerpalne, reżyser pragnie skupić się na tym, co w nim najważniejsze. Od czego zatem powinien zacząć? Od czego sami byśmy zaczęli?
Gdy spacerujący po planie aktor wypowiada swą opinię o przedstawieniu, Caden szybko koryguje jego poglądy:
– To nie jest sztuka o randkach, lecz o śmierci.
– Nie musi się wydzierać. To jest sztuka o randkach, nie tylko o śmierci. Sztuka o wszystkim. Randkach, narodzinach, śmierci, życiu, rodzinie i tak dalej.
Caden w odpowiedzi na uwagę Sammy’ego
Życie jako teatr
W trakcie pracy nad widowiskiem na jaw wychodzi kolejny problem. Jeżeli sztuka Cadena ma być prawdziwa, musi zlewać się z życiem w jedno. W przeciwnym razie pozostawałaby jedynie konstrukcją artystyczną, obrazem, symbolem. Nie ujmowałaby wszystkiego, co reżyser stara się powiedzieć.
Przedsięwzięcie bohatera ilustruje często spotykaną w literaturze metaforę egzystencji jako przedstawienia teatralnego. Wielowątkowość, improwizacja, ograniczony czas przebywania na scenie, aktorzy pierwszego, drugiego i trzeciego planu, pragnienie wykonywania, a zarazem pustka pewnych gestów – to wszystko jest czymś, co znamy zarówno z dnia codziennego, jak i z desek teatru.
Tytuły sztuki
Nie potrafiąc zdecydować się na żaden z góry wybrany scenariusz, Caden dochodzi do wniosku, że kształt przedstawienia musi być wynikiem improwizacji. Zamiast podsuwać aktorom gotowe kwestie, reżyser prowadzi z nimi rozmowy na temat kluczowych, egzystencjalnych doznań. To, co dzieje się w prawdziwym życiu, zostaje następnie odtworzone na planie.
– Powiesz mi, czego chcesz od mojej postaci?
– Będziemy ją rozwijać na bieżąco, spróbujemy znaleźć prawdziwą osobę i później ją ukształtować.
– Nie wiem, co robię.
– I właśnie to jest inspirujące.
– Wiedza, że nic nie wiesz, jest najważniejszym krokiem do poznania, wiesz?
– Nie wiem.
Claire w rozmowie z Cadenem
Mijają kolejne lata, a widowisko w nieskończoność się rozrasta. Bohater filmu Kaufmana nie tylko nie ma pojęcia, kiedy miałby je zakończyć. Nie potrafi również wybrać dla swojego dzieła odpowiedniego tytułu. W miarę upływu czasu, zmiany nastroju i spojrzenia na świat, do głowy przychodzą mu kolejne pomysły.
Wielcy naukowcy wynajdują opisy świata, które przydają się do przewidywania i kontrolowania zdarzeń, zaś poeci i myśliciele polityczni wynajdują inne jego opisy przydatne do innych celów. Nigdy jednak żaden z tych opisów nie jest trafnym przedstawieniem świata taki, jakim jest on sam w sobie.
Richard Rorty
1. Symulakrum
Symulakrum jest reprezentacją czegoś innego. Sztuka teatralna Cadena ma reprezentować jego życie. Jak ilustruje to konieczność ciągłego dobudowywania na planie kolejnych pomieszczeń, sama egzystencja składa się jednak z wielopoziomowych reprezentacji.
Ponieważ nie mamy bezpośredniego dostępu do rzeczywistości, każde wydarzenie stanowi reprezentację w naszym umyśle. Jeżeli sztuka Cadena jest reprezentacją jego egzystencji, w pewnym momencie zaczyna ona przypominać pękający w szwach zbiór mikroreprezentacji. Jak dotrzeć do prawdy w gąszczu nawarstwiających się interpretacji? Jak odnaleźć coś, co stanowi podstawę doświadczenia, co nie jest reprezentacją, lecz tym, co reprezentowane?
2. Nieznany, niecałowany, utracony
Chociaż pragniemy wiecznej miłości, podskórnie przeczuwamy, że wszelka miłość jest tymczasowa, prędzej czy później ją utracimy. W miarę upływu lat coraz lepiej zdajemy sobie sprawę, że nikt nie może dogłębnie nas poznać; nikt nie jest w stanie dostrzec tego, co kryje się w naszym wnętrzu, uzyskać dostępu do naszych intymnych przeżyć. W rezultacie okazuje się, że egzystencja wiąże się z nieprzezwyciężalną izolacją.
Wszyscy cierpimy z powodu braku miłości. Wszyscy zmierzamy w kierunku katastrofy (choroby i śmierci). Nikt nie znajdzie ocalenia, nie zostanie zwolniony z obowiązku utracenia wszystkiego, co udało mu się zgromadzić; zerwania więzi, które łączą go z innymi ludzmi (relacja Cadena z Claire).
3. Zwyczajny księżyc oświetlający zwyczajny świat
Gdy spojrzymy na nie z poetyckiej perspektywy, życie ukaże nam się jako podróż duchowa. Ponieważ wszelkie przeżycia odbijają się w subiektywnej ludzkiej wrażliwości, pozostają nie do wysłowienia. Chociaż nasze doświadczenia sprawiają wrażenie melancholijnych, jednocześnie posiadają specyficzny urok. Sama świadomość bytu w pewnej mierze pozwala na przezwyciężenie tragizmu egzystencji. Nawet on poddaje się więc estetyzacji: kiedy patrzymy na życie z estetycznej perspektywy, przydajemy mu nieco znaczenia (F. Nietzsche) .
Z drugiej strony jednak poczucie wyjątkowości, które nam towarzyszy, pozostaje złudne. Posiadają je miliony ludzi; każda jednostka czuje, że świat został stworzony specjalnie dla niej. Gdy to sobie uświadomimy, zrozumiemy, że życie jest zarazem poetyckie, jak i pozbawione poetyckich walorów.
4. Choroby zakaźne bydła
Pomimo intymności swych wewnętrznych przeżyć, jesteśmy również zwierzętami; ciałami, które odżywiają się i wydalają. Nawet najwyższe wzruszenia pozostają uwarunkowane naszą kondycją cielesną. Jeżeli mieliśmy co do tego wątpliwości, problem ucieleśnienia uświadamia nam totalną ludzką wymienność. Wystarczy, że wybierzemy się do lekarza, abyśmy spotkali się ze specyficznym rodzajem odpodmiotowienia, zostali potraktowani jak góra mięsa (nauka biofeedbacku Cadena).
Być może nasze poetyckie doświadczenie rzeczywistości jest zatem iluzją? Być może jesteśmy wyłącznie rozkładającymi się ciałami? Z tego punktu widzenia zaczynamy spoglądać na życie jak na śmiertelną chorobę, uświadamiając sobie sens poglądu starożytnych, że najlepiej byłoby nigdy się nie narodzić.
Prawda nie może być na zewnątrz – nie może egzystować w oderwaniu od ludzkiego umysłu – ponieważ zdania nie mogą w ten sposób egzystować ani być na zewnątrz. Świat jest na zewnątrz, nie ma tam jednak opisów świata. Tylko opisy świata mogą być prawdziwe bądź fałszywe. Świat sam w sobie – niewsparty opisową działalnością istot ludzkich – taki być nie może.
Richard Rorty
Każdy z tytułów, które Caden wymyśla dla swojej sztuki, oświetla egzystencję od innej strony. Kiedy się nad nimi zastanawiamy, możemy zdać sobie sprawę z wielości perspektyw, z których jesteśmy w stanie spojrzeć na życie. To, który punkt widzenia najbardziej do nas przemawia, pozostaje uzależnione od naszego zmiennego usposobienia; od tego, w jakim miejscu akurat się znajdujemy. Rzeczywistość nie stawia tymczasem oporu naszym interpretacjom, poddając się różnym opisom (R. Rorty).
Synekdocha, Caden Cotard
Na przekór tytułowi filmu, sztuka Cadena nie przypomina synekdochy (choć jest nią on sam). W przypadku tej figury stylistycznej wyróżniamy bowiem jeden element, który – zastąpiwszy całość – ma wyrazić na jej temat pewną prawdę.
Świat nie mówi. Tylko my to robimy. Świat może, kiedy już zaprogramujemy się za pomocą jakiegoś języka, sprawić, że będziemy żywić pewne przekonania. Nie może on jednak zalecić nam języka, którym mielibyśmy mówić.
Richard Rorty
Czy przedstawienie Cadena wyróżnia randki, narodziny, śmierć, życie, rodzinę czy coś innego? Co jest synekdochą w ludzkim życiu? Do czego moglibyśmy je sprowadzić?
Ponieważ Caden nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, podchodząc do egzystencji całościowo i powoli rozplatając jej kolejne nici, jego sztuka nie może mieć jednego tytułu. Fakt, że wspomina on o kilku, pozwala nam natomiast pojąć, że sztuka metafizyczna mogłaby posiadać ich tysiące. Co więcej, gdyby były one przemyślane, wyrastając z autentycznych ludzkich doświadczeń, każdy z nich pozostawałby uzasadniony.
Richard Rorty (1931-2007)
Amerykański profesor filozofii i literaturoznawstwa, przedstawiciel postmodernizmu i pragmatyzmu. Pochodził z rodziny intelektualistów i aktywistów politycznych, uznawał się za liberała i sympatyzował z lewicą. Jego pierwsza żona była profesorem filozofii, druga – bioetyki. Zacierał granicę między filozofią a literaturą, przekonując, że nie ma wiecznych prawd, lecz jedynie zmienne i lokalne opisy rzeczywistości. Stworzył postać liberalnej ironistki – jednostki, która zna względność i przygodność istnienia, lecz dzięki ironii stawia jej czoła. Fascynował się Nabokovem, uznając Lolitę za powieść doskonałą. Przez całe życie pasjonował się obserwacją ptaków.
Źródła: 1. Richard Rorty, Przygodność, ironia i solidarność, przeł. W. J. Popowski, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009, s. 22, 24-25. 2. Synecdoche, New York, IMDB [zdjęcie].