Kiedy zaczynamy się nudzić, grunt osuwa się nam spod stóp. Do naszej świadomości wlewają się bolesne myśli, wątpliwości w kwestii sensu życia. Uporczywie uciekając od nudy, szukamy oparcia w codziennych zajęciach. Czy nuda nigdy nie przynosi nam jednak niczego dobrego?
Egzystencjalna pustka
Gdy wstajemy rano, musimy dokonać wyboru, czy w ciągu dnia zrobimy coś produktywnego, czy pozostaniemy w łóżku. Z perspektywy pragmatyki codzienności różnica pomiędzy dwoma wyborami nie ulega wątpliwości. Po przyjęciu pogłębionej, egzystencjalnej optyki mocno się ona jednak zaciera.
To, czy w ciągu dnia udało nam się coś zrobić, będzie miało dla nas znaczenie dzisiaj wieczorem. Będzie je również miało za tydzień, a nawet za miesiąc. Jak jednak ocenimy wagę przepracowanego dnia po 40 latach? Czy gdybyśmy 40 lat temu spędzili dzień w łóżku, wiele by to zmieniło?
Prawdopodobnie nie, ponieważ po pewnym czasie nasz dawny wybór zacząłby przypominać kroplę w oceanie. Jeśli – zamiast wybiegać 40 lat w przyszłość – spojrzymy na przepracowany dzień przez pryzmat nieuchronności śmierci, ów ocean stanie się zaś bezgraniczny.
Jakież to życie jest puste i bezsensowne! Grzebie się człowieka, jedzie się na pogrzeb, rzuca się trzy garści ziemi na trumnę; jedzie się karetą, wraca się karetą; pociesza się człowieka tym, że ma jeszcze długie życie przed sobą. A czyż to dużo 7 x 10?
Søren Kierkegaard
Szczyt bezczynności
Film Kolekcjonerka (1967) Érica Rohmera ukazuje kilka dni z życia dwóch wykształconych przyjaciół, Daniela i Adriena, którzy udają się na wypoczynek w willi przyjaciela. Po przyjeździe spotykają zaproszoną na miejsce dziewczynę, Haydée, która – roztaczając wokół siebie aurę seksualnej, młodzieńczej energii – uwodzi kolejnych mężczyzn.
Adrien nie chce angażować się w romans z dziewczyną. Bohater filmu decyduje, że w czasie pobytu nad morzem zamierza nie robić nic, pogrążając się w nudzie. Jak wyjaśnia w jednej ze scen:
Nie mając nic do roboty po raz pierwszy od 10 lat, naprawdę zdecydowałem się nic nie robić. Podnieść bezczynność na poziom, na jakim nigdy nie byłem. Próbowałem nawet nie rozmyślać. Byłem sam na sam z morzem, z dala od ludzi i plaż, spełniając dziecięce marzenie, odkładane przez lata.
Chciałem, bezmyślnie jak tylko się da, gapić się na morze, bez malarskiej czy przyrodniczej perspektywy. Bo gdybym uległ swym wcześniejszym skłonnościom, byłbym tu jako kolekcjoner czy botanik.
Adrien w filmie Kolekcjonerka
Doświadczenie nudy
Znoszenie nudy jest trudne, ponieważ w jej przypadku powracamy do samych siebie, zostajemy wrzuceni we własne wnętrze. W takim stanie dostrzegamy złudność sensu własnych pragnień, działań i inicjatyw. Kiedy się nudzimy, nieprzyjemnie osuwamy się w wewnętrzny chaos, w bolesne myśli, żale, frustracje, wyobrażenia i skojarzenia. Usiłujemy wówczas jak najszybciej się czymś zająć, przenieść naszą uwagę na zewnętrzny świat.
Jakaż potworna jest nuda – potwornie nudna. Nie znam mocniejszego wyrażenia, prawdziwszego, gdyż tylko jednakowe poznaje się przez jednakowe. Gdyby było jakieś wyższe wyrażenie, mocniejsze, to by już było ruchem.
A ja leżę wyciągnięty, bezczynny; jedyne, co widzę, to jest pustka, to, czym żyję, to jest pustka, jedyne, w czym się poruszam, to w pustce.
Søren Kierkegaard
Człowiek uzewnętrzniony
Z tej perspektywy gorączkowe działanie zaczyna jawić się jako postawa wynikające z uciążliwego, wewnętrznego przymusu, egzystencjalnej krótkowzroczności.
Ze wszystkich śmiesznych rzeczy najśmieszniejszą wydaje mi się być zajętym w światowych sprawach. Śmieszny jest człowiek, który śpiesznie je i śpiesznie pracuje.
Dlatego, kiedy widzę muchę, która siada na nosie takiego człowieka w najpoważniejszej chwili, kiedy widzę, jak ochlapując go przejeżdża powóz, któremu jeszcze bardziej się śpieszy; kiedy zwodzony most unosi się przed nim, kiedy spada mu na głowę dachówka i zabija go, śmieję się z całego serca.
Søren Kierkegaard
Produktywnie spędzając dzień za dniem, skupiamy się na naszych najbliższych celach. Pierwszy cel odsyła do drugiego, drugi do trzeciego. Jakie jest jednak ostatnie ogniowo łańcucha życiowych celów? Według Kierkegaarda jest to pustka, bezsens i śmierć. To oznacza, że trwanie w wiecznym pośpiechu przypomina trwanie w stanie złudzenia, ucieczki od samego siebie.
Co znaczy w ogóle to życie? Jeżeli podzielimy ludzi na dwie klasy, możemy powiedzieć, że jedni pracują, aby żyć, drudzy nie potrzebują tego robić. Ale przecież pracować na to, aby żyć, nie może być sensem życia.
Jest to sprzeczność, gdy ciągłe wytwarzanie warunków życia ma być odpowiedzią na pytanie tym życiem uwarunkowane. A życie tych innych w ogóle nie ma żadnego znaczenia poza tym, że pochłania owe warunki życia.
Søren Kierkegaard
SZapisz się na newsletter, aby nie przegapić najciekawszych artykułów z bloga i otrzymać dodatkowe zestawienia tekstów.
Unikanie nudy
Ponieważ nuda otwiera nas na tak bolesne refleksje, uporczywie jej unikamy. Obecnie rzadko mamy szansę jej doświadczać. Modelowe życie rozpada się na dwie połowy: pracę i rozrywkę. Nie pozostawiając miejsca na dryfowanie w nudzie, współczesny świat przekształca nas w istoty uzewnętrznione, rozlane na zewnątrz: w obowiązki zawodowe, harmonogram pracy, aktywności sportowe, rozrywkę w towarzystwie, spotkania ze znajomymi.
Chociaż zgoda na takie standardy pozwala nam uzyskać względne poczucie sensu i spełnienia, w tym kontekście możemy zrozumieć, jak trudnego zadania podejmuje się Adrien z filmu Rohmera. Pomimo tego, że zwykle kojarzymy działanie z wysiłkiem, radzenie sobie z bezczynnością i nudą w praktyce pozostaje co najmniej równie wymagające. Jak stwierdza Daniel w odpowiedzi na uwagi przyjaciela:
– Odkąd tu jestem, nie zrobiłem dosłownie nic, i właściwie codziennie robię mniej. Chcę osiągnąć absolutne zero.
– To bardzo trudne. Wymaga wielkiego wysiłku i uwagi.
Adrien i Daniel w filmie Kolekcjonerka
Søren Kierkegaard (1813-1855)
Duński egzystencjalista religijny, określany mianem Sokratesa z Kopenhagi. Polemizował z Heglem, przeciwstawiając zbiorowości indywiduum, a obiektywizmowi – subiektywizm. Wychowywał się w domowej atmosferze tragedii, paranoi i apokalipsy. Zanim skończył 22 lata, pięcioro jego rodzeństwa zmarło. Fanatycznie religijny ojciec sądził, że na rodzinie ciąży zbiorowa klątwa za jego grzech z młodości. Zapewniał Sørena, że umrze, nim dożyje trzydziestki.
Źródła: 1. S. Kierkegaard, Diapsalmata [w:] S. Kierkegaard, Albo-albo [T. I], przeł. J. Iwaszkiewicz, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1976, s. 26, 30-31, 32-33, 39. 2. Kolekcjonerka, IMDB [zdjęcie].