Gdy zastanawiamy się nad prawdą i poznaniem, zwykle kojarzymy je z przenikliwością, wnikaniem w istotę rzeczy. W pewnych sytuacjach zdarza się jednak, że spojrzenie na rzeczywistość z oddali potrafi ukazać nam jej nowe, nieznane wcześniej oblicze. Z czego to wynika?
Początkiem kształtowania siebie, początkiem wydobywania się z bezpośredniości substancjalnego życia, musi być zawsze zdobycie wiedzy o ogólnych zasadach i ogólnych punktach widzenia; pierwszym etapem musi być wzniesienie się do myśli o rzeczy w ogóle.
G. W. F. Hegel
Widok z bliska
Gdy zastanawiamy się nad prawdą i poznaniem, zwykle kojarzymy je z przenikliwością, wnikaniem w istotę rzeczy. Sądzimy, że jeżeli chcemy przejrzeć naturę pewnego problemu, powinniśmy jak najlepiej mu się przyjrzeć, zwracając uwagę na tkwiące w nim subtelności.
Zgodnie z podstawową metaforą epistemologiczną (epistemologia to filozoficzna teoria poznania), odkrywanie prawdy wiąże się więc z widokiem z bliska. Jak przekonywał występujący w platońskich dialogach Sokrates, zdobywanie wiedzy wymaga, aby odrzucić mniemania i wytrwale drążyć każdy temat. W filozofii nie liczy się bowiem to, co się komu wydaje, lecz jak naprawdę jest. Jeżeli chcemy odkryć prawdę, musimy wydobyć na jaw istotę rzeczy, a następnie ująć ją w definicjach. Czy takie przekonanie jest jednak słuszne?
Okno na świat
Film Z mojego okna (1999) Józefa Robakowskiego opiera się na prostym motywie: mieszkający w centrum Łodzi reżyser rejestruje wydarzenia, które rozgrywają się na betonowym placu leżącym u stóp budynku. Wyglądając z okna na 9 piętrze, mężczyzna filmuje obcych i sąsiadów, przygląda się ich rutynowym zajęciom, uwiecznia również istotne przemiany dziejowe.
Gdyby Robakowski chciał postępować po sokratejsku, powinien zejść na betonowy plac, wdać się w dyskusje ze spacerowiczami i przekształcić go w łódzką agorę. Reżyser nie opuszcza jednak mieszkania, penetrując rzeczywistość okiem kamery. Spacery z psami, wizyty w sklepie, wyjścia do kościoła, wycieczki rowerowe, policyjne zatrzymania – chociaż mężczyzna przygląda się codziennym, niepozornym sytuacjom, z perspektywy jego wysokiego okna uzyskują one specyficzny sens.
Pogrążone w prywatnych światach jednostki z góry przypominają krzątające się mrówki – są jak kropki przesuwające się w różnych kierunkach. Reżyser nie dostrzega emocji, nie wsłuchuje się w ludzkie wypowiedzi, wyjaśnienia i interpretacje. Uwypukla natomiast nagą strukturę wydarzeń, kreśli wyrazisty portret związków przyczynowo-skutkowych, zestawu celów i intencjonalnych działań, które do nich prowadzą.
Widok z daleka
Film Robakowskiego pozwala nam przypomnieć sobie o jednej istotnej sprawie. Trudno zaprzeczyć, że zwykle lepiej patrzeć na rzeczy z bliska. Niejednokrotnie zdarza się jednak, że gdy to robimy, istota rozpatrywanego problemu matowieje. Jak dowodził francuski postmodernista Jacques Derrida, jeśli przyglądamy jej się z dostatecznie bliskiej odległości, rzeczywistość rozmywa się w nieskończoność przesuwających się znaczeń. To oznacza, że jeżeli nie chcemy stracić epistemologicznego oparcia, powinniśmy zachowywać dystans do bliskości.
Chodzi tu jednak nawet o coś prostszego: kiedy mamy przed oczami detale pewnego obrazu, nie widzimy go w całości. Nie dostrzegając jego związków z otoczeniem, nie znając kontekstu, w którym pozostaje osadzony, nie ujmujemy jego pełnego oblicza. To dlatego gdy jesteśmy uwikłani w pewne sprawy, trudno jest nam obiektywnie je ocenić. Zdystansowany, niezaangażowany widok z zewnątrz okazuje się wówczas korzystniejszy.
Jest to stanowisko, które reprezentuje G. W. F. Hegel. Odwołując się do innej metafory epistemologicznej, niemiecki myśliciel przekonywał, że poznawanie prawdy nie wiąże się z bezdenną przenikliwością, lecz opanowaniem sztuki patrzenia na rzeczywistość z daleka. Jeśli chcemy lepiej ją zrozumieć, powinniśmy abstrahować od szczegółów i skupić się na tym, co ogólne: kolektywach społecznych, instytucjach, prawach państwowych, długotrwałych procesach i prawidłowościach dziejowych. To oznacza, że widok na świat z okna 20-piętrowego budynku, w którym mieszka Robakowski, byłby dla Hegla osadzony zbyt nisko. Aby trafnie opisywać rzeczywistość, jego zdaniem należy wznieść się na szczyt abstrakcyjnego myślenia.
Dwie perspektywy
Łatwo sobie wyobrazić, że gdyby Robakowski zszedł na betonowy plac i zaangażował się w dyskusje z sąsiadami, wypytując ich o przekonania, cele i motywacje codziennych zajęć, dowiedziałby się czegoś ważnego. Liczy się jednak to, abyśmy nie zapominali, że widok z daleka również niesie swoją prawdę, która okazuje się przydatna i niesprowadzalna do prawdy spraw widzianych z bliska. To dlatego pragnąć poznać pełny obraz rzeczywistości, musimy być nie tylko przenikliwi, lecz również zdolni do oceny jej ogólnych rysów z góry.
G. W. F. Hegel (1770-1831)
Niemiecki filozof słynący z abstrakcyjnego stylu pisania. Jego koncepcja filozoficzna uchodzi za jedną z najśmielszych konstrukcji intelektualnych w dziejach. Żył w złotym wieku niemieckiej literatury (Goethe, Schiller, Hölderlin) i wielkich politycznych przemian (zjednoczenie Prus, rewolucja francuska, rządy Napoleona). Profesor w Jenie, Heidelbergu i Berlinie – wiódł życie akademika.
Uważał, że rzeczywistość posiada charakter duchowy (idealizm obiektywny), a przemiany polityczno-kulturowe pozostają podporządkowane racjonalnym zasadom, odzwierciedlając proces dochodzenia Podmiotu-Ducha do samopoznania (Odyseja Ducha). Uznawał prymat ogółu nad jednostką (holizm), dialektyki nad logiką oraz pojęciowości nad poznaniem zmysłowym.
Źródła: 1. G. W. F. Hegel, Fenomenologia ducha, przeł. Ś. F. Nowicki, Fundacja Aletheia, Warszawa 2010, s. 11. 2. Artysci-lodzkie.pl [kadr z filmu].