Zakochany w miłości [Magnolia]

Chociaż miłość uchodzi za jeden z najwyższych przejawów bezinteresowności, w rzeczywistości każdy zakochany pozostaje w znacznej mierze skupiony na sobie. Czy zamiast kochać drugą osobę, jesteśmy w stanie kochać samą miłość?

Magnolia (1991) Paul Thomas Anderson

Miłość do barmana

Donnie (jeden z bohaterów filmu Magnolia z 1999 roku) to mężczyzna w średnim wieku, który niegdyś wygrał teleturniej What Do Kids Know? Obecnie nie wiedzie mu się jednak najlepiej. Mężczyzna stracił pracę, a wszystkie pieniądze z wygranej w teleturnieju wydali jego rodzice. Donnie pozostaje jednak przede wszystkim samotny i nieszczęśliwy, desperacko pragnąc miłości.

W jednej ze scen dzieła Paula Thomasa Andersona obserwujemy, jak mężczyzna upija się w barze, oglądając w telewizji nowy odcinek What Do Kids Know? Porwany przypływem emocji, Donnie w pewnym momencie zwraca się w kierunku młodego, przystojnego barmana i wyznaje mu miłość.

Hej, kocham cię. Kocham cię i mdli mnie. Pogadamy jutro. Kocham Cię Brad. Odwzajemnisz to? Będę dla ciebie cholernie dobry.

Donnie z filmu Magnolia

Chociaż sens postępowania Donniego początkowo pozostaje niejasny, później dowiadujemy się o nim więcej. Fakt, że mężczyzna stojący za barem to obcy, nie ma dla bohatera większego znaczenia. Nie chodzi mu bowiem wyłącznie o odnalezienie kogoś, kto go pokocha, lecz głównie o wybranie przedmiotu miłości, zyskanie możliwości jej wyrażenia.

Gdy pod koniec filmu Donnie siedzi na ulicy w towarzystwie oficera policji, który go pociesza, pierwszy z mężczyzn wypowiada słowa, które pomagają to zrozumieć.

Nie wiem, gdzie lokować uczucia. Mam w sobie tyle miłości i nie wiem, kogo nią obdarzyć.

Donnie z filmu Magnolia

Zapisz się na newsletter, aby nie przegapić najciekawszych artykułów z bloga i otrzymać dodatkowe zestawienia tekstów.

Dyskurs miłości

Zdaniem Rolanda Barthesa wszyscy zakochani mówią specyficznym językiem. Nie potrafiąc wyrazić intensywnych przeżyć wewnętrznych, posługują się urywanymi, chaotycznymi wypowiedziami. Co istotne, tego rodzaju wypowiedzi układają się jednak w pewne wzorce. Wzory języka miłości, które filozof określa mianem figur, stanowią elementy miłosnego dyskursu.

Dis-cursus to pierwotnie czynność biegania tu i tam, to odejścia i powroty, podjęte »kroki«, »intrygi«. Istotnie, zakochany biega bez ustanku w swej głowie, podejmuje nowe kroki i spiskuje przeciw sobie.

Jego dyskurs istnieje jedynie w postaci nagłych wybuchów języka, które zdarzają mu się w drobnych, przypadkowych okolicznościach. Te szczątki dyskursu można nazwać figurami.

Roland Barthes

Aby wniknąć w naturę miłości, Barthes przygląda się związanemu z nią dyskursowi. Jego Fragmenty dyskursu miłosnego stanowią próbę przebadania najczęściej spotykanych figur języka miłości przy użyciu przykładów zaczerpniętych z literatury, pism religijnych oraz rozmów z przyjaciółmi. Wśród rozpatrywanych przez uczonego figur, znajdują się m. in. takie, jak Lecę w otchłań, upadam…, Mały punkcik na nosie czy Ciemne okulary.

Przykładowe figury dyskursu miłosnego:

  • Lecieć w otchłań. Tchnienie unicestwienia, które w podmiocie miłosnym bierze się z rozpaczy bądź spełnienia.
  • Zniekształcenie. Przelotne wytworzenie w polu miłosnym przeciw-obrazu obiektu miłości. Na skutek błahych zdarzeń lub drobnych rysów podmiot dostrzega nagle, że dobry Obraz zniekształca się i odmienia.
  • Ukrywanie. Figura namysłu: podmiot zakochany zastanawia się nie nad tym, czy powinien wyjawić ukochanej osobie, że ją kocha (nie jest to figura wyznania), lecz nad tym, czy i w jakiej mierze powinien kryć przed nią »zaburzenia« (wstrząsy) swej namiętności: jej pragnienia, smutki, słowem, jej przesadne gesty.
Ogród na szczycie wulkanu kup ebooka

Kochać miłość

Wśród wymienionych przez Barthesa figur dyskursu miłości znajduje się również jedna, którą określa on mianem Kochać miłość.

Unicestwienie. Poryw języka, w którym podmiot ostatecznie unicestwia miłowany obiekt pod ciężarem samej miłości: w wyniku czysto miłosnej perwersji podmiot kocha miłość, a nie obiekt.

Roland Barthes

Odnosi się ona do sytuacji, w której ważniejsze od przedmiotu miłości (czyli drugiej osoby) staje się dla nas samo uczucie. Zachowujemy się wówczas podobnie jak Donnie z filmu Andersona, który nie pragnie jedynie bycia kochanym, lecz przede wszystkim sam chce kochać.

Wystarczy, że w błysku chwili ujrzę innego pod postacią bezwładnego, jakby wypchanego przedmiotu, abym przeniósł swoje pragnienie z tak unicestwionego obiektu na samo pragnienie; to mojego pragnienia pragnę, a ukochana osoba staje się już tylko jego zausznikiem.

Unosi mnie myśl o wielkiej sprawie pozostawiającej daleko za sobą osobę, z której uczyniłem pretekst (tak przynajmniej mówię sobie, szczęśliwy, że mogę się wznieść, poniżając innego): poświęcam obraz dla Wyobraźni.

I jeśli przyjdzie dzień, w którym będę musiał podjąć decyzję o porzuceniu innego, gwałtowna żałoba, która mnie wówczas schwyci, będzie żałobą po samym Imaginarium: to ona była strukturą, a ja opłakuję utratę miłości, a nie tę czy inną osobę.

Roland Barthes

Miłość jako uczucie

Często traktujemy miłość jako dar, który otrzymujemy lub komuś przekazujemy. Przy okazji zapominamy o tym, jak wiele korzyści zapewnia nam sama możliwość kochania. Ponieważ stan zakochania wzbudza w nas wyjątkowe uczucia, wnosząc w nasze życie sens i zmieniając naszą percepcję rzeczywistości, pożądamy go dla niego samego.

Gdy czujemy się uniesieni miłością do drugiej osoby, jest to nasz wewnętrzny stan. Chociaż powtarzamy jej, jak bardzo ją kochamy, często nie pogłębiamy w ten sposób naszej relacji, lecz pozostajemy zaabsorbowani swymi wewnętrznymi poruszeniami.

To skłania do wniosku, że miłość, którą kogoś obdarzamy, niekoniecznie wymaga wdzięczności, nie jest również bezinteresowna. Kochanie pod wieloma względami przypomina bowiem zanurzanie się we własnych uczuciach. Z tego punktu widzenia miłość okazuje się czymś łudzącym, co łatwo prowadzi do nieporozumień. Aby ich uniknąć, musimy odróżniać miłość jako relację od miłości jako uczucia.


Roland Barthes (1915-1980)

Roland Barthes portret

Francuski filozof, krytyk literacki, przedstawiciel poststrukturalizmu. Wcześnie stracił ojca, wychowany przez matkę i ciotkę. Ze względu na problemy zdrowotne (gruźlica) często przerywał studia na Sorbonie. Przez całe życie trzymał się na uboczu Akademii, pracując w Instytutach Francuskich we Francji, Rumunii i Egipcie, a także pisząc do magazynów Combat i Tel Quel.

Opublikował zbiór esejów pt. Mitologie, w których analizował systemy znaczeń przypisanych do codziennych wydarzeń, przedmiotów i czynów. Uważał, że w momencie publikacji każdy tekst zaczyna żyć własnym życiem, a pytanie co autor miał na myśli? okazuje się niepotrzebne. Z trudem przeżył śmierć matki, publikując Dziennik żałobny oraz analizując jej stare zdjęcie w Świetle obrazu. Potrącony przez ciężarówkę, zmarł po miesiącu w szpitalu.

Źródła: 
1. R. Barthes, Fragmenty dyskursu miłosnego, przeł. M. Bieńczyk, Aletheia, Warszawa 2011, s. 7-8, 17, 43, 51-52, 65.
2. Magnolia, IMDB [zdjęcie].

Jestem doktorem filozofii, pisarzem, copywriterem i pasjonatem kina. Omawiam filozoficzne zagadnienia na filmowych przykładach.

Leave a reply:

Your email address will not be published.

Site Footer

Sliding Sidebar