Chociaż postrzegamy ją jako obiektywne przedsięwzięcie, nauka jest przesiąknięta mitami. Gdy dokładnie jej się przyjrzymy, na pierwszym planie dostrzeżemy zwłaszcza jeden: mit kontaktu z obcą cywilizacją, który ucieleśnia stricte religijne zabieganie o zbawienie. Z czego to wynika?
I.
Sygnał od obcych
Doktor Ellie Arroway od lat zajmuje się nasłuchiwaniem kosmosu, pragnąc odkryć pozaziemską cywilizację. Uczestnicząc w programie SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence), bohaterka filmu Kontakt (1997) Roberta Zemeckisa posiada dostęp do najnowocześniejszych teleskopów na świecie, które zlokalizowano w Puerto Rico.
Pomimo jej pasji, wykształcenia i osiągnięć akademickich, działania kobiety spotykają się z lekceważeniem wspólnoty naukowej. Przypominając sobie wieczory spędzone ze zmarłym wiele lat wcześniej ojcem, który zaszczepił w niej miłość do astronomii, mimo wszystko nie traci ona zapału. Pewnego dnia na miejscu zjawia się jej przełożony David Drumlin, który oznajmia, że projekt został anulowany.
– Przeczytała twoją książkę.
– Zaczyna się.
– Mam cię zacytować? Jak na ironię, ludzie pragną i poszukują tego jednego, czego nauka nie była im w stanie dać.
– Tak.
– To tak, jakbyś powiedział, że nauka zabiła Boga. A może po prostu dowiedliśmy, że nigdy nie istniał?
– Nie wyobrażam sobie życia w świecie bez Boga. Nie chciałbym tego.
– Skąd wiesz, że sam siebie nie łudzisz? Ja potrzebuję dowodów.
Rozmowa Ellie z pisarzem i jej kochankiem, Palmerem Jossem
Długo się nie wahając, Ellie angażuje się w samodzielnie poszukiwanie funduszy, a następnie – wraz ze współpracownikami – uzyskuje dostęp do 27 teleskopów w New Mexico. Chociaż początkowo praca zespołu przebiega bez zarzutu, w końcu źródła finansowania się wyczerpują, a kobieta słyszy, że zostały jej już tylko trzy tygodnie dostępu do radarów. Mniej więcej w tym samym czasie następuje jednak coś zdumiewającego.
Ellie odbiera mocny sygnał z kosmosu, który pochodzi z okolicy planety Wega. Kiedy zespół przystępuje do jego dekodowania, okazuje się, że sygnał składa się on z liczb pierwszych oraz przemówienia Adolfa Hitlera z inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. Ponieważ jest to pierwsza w dziejach transmisja o wystarczającej sile, by wydostać się w przestrzeń kosmiczną, najwyraźniej została ona odebrana przez obcych, wzmocniona, a następnie odesłana z powrotem.
Budowa maszyny
Dowiedziawszy się o wiekopomnym wydarzeniu, do New Mexico zjeżdżają politycy, dziennikarze i wojskowi. Wkrótce na miejscu zjawiają się również tłumy ludzi, którzy przyjmują skrajne postawy, modląc się lub protestując.
Robiąc postępy w dekodowaniu wiadomości z kosmosu, badacze dokonują kolejnego odkrycia. Ustalają oni mianowicie, że na sygnał z przemówieniem nałożony jest jeszcze jeden, który zawiera instrukcje budowy tajemniczego pojazdu. Chociaż naukowcy początkowo nie wiedzą, w jaki sposób ją odczytać, pomaga im w tym ekscentryczny miliarder S. R. Hadden. Zaprosiwszy Ellie do swojego prywatnego samolotu, mężczyzna pokazuje jej, że przesłane przez obcych dane należy złożyć w trójwymiarowy model.
Po szeregu konsultacji z ekspertami i komisji politycznych, przedstawiciele Białego Domu podejmują decyzję o budowie maszyny. Gdy najdroższy projekt inżynieryjny w dziejach zostaje ukończony, następuje wybór kandydata do podróży.
Chociaż wszystko wskazuje na to, że Ellie jest faworytką, ostatecznie pogrąża ją pytanie zadane przez znanego reprezentanta wiary i krytyka technologii, a prywatnie jej kochanka, Palmera Jossa. Publicznie dociekając jej poglądów w kwestii istnienia Boga, mężczyzna zmusza bohaterkę do przyznania się do ateizmu, co dyskwalifikuje ją w oczach członków komisji. Na jej miejsce zostaje wybrany Drumlin, który od początku deklaruje, że w kontakcie z kosmitami zamierza reprezentować nie tylko swoją cywilizację, lecz również wiarę.
Pogrążona w rezygnacji Ellie może już tylko przyglądać się rozwojowi wypadków. W tym momencie następuje jednak gwałtowny zwrot akcji. Kiedy Drumlin uczestniczy w pierwszych testach maszyny, do środka przedostaje się przywódca sekty religijnej, który dokonuje samobójczego zamachu. W wyniku wybuchu maszyna ulega zmieszczeniu, natomiast kandydat na ambasadora ludzkości w kosmosie ginie.
Wyprawa w kosmos
Chociaż wydaje się, że szansa na kontakt z obcą cywilizacją przepadła, do Ellie ponownie zgłasza się Hadden. Tajemniczy bohater informuje kobietę, że istnieje druga maszyna, która została zbudowana przez Japończyków w okolicy wyspy Hokkaido. Co więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, aby tym razem to ona do niej wsiadła.
Tak istotnie się dzieje. Kiedy bohaterka zjawia się w Japonii, wszystko jest już przygotowane. Pożegnawszy się z Palmerem, który przyznaje, że poprzednim razem zablokował jej kandydaturę, gdyż nie chciał jej stracić, Ellie wchodzi do kapsuły i czeka na jej uruchomienie.
Kapsuła jest utrzymywana w górze na specjalnym żurawiu, który ma ją zrzucić wprost w środek ogromnych, obracających się po wielu osiach pierścieni. Gdy pierścienie zostają wprawione w ruch, zaczynają wytwarzać pole elektromagnetyczne o ogromnej mocy, które otwiera tunel czasoprzestrzenny. W końcu uchwyt zostaje zwolniony, a kapsuła spada do środka. Przedostając się do obcej galaktyki z niewyobrażalną prędkością, Ellie traci połączenie z centrum kontroli i jest zdana sama na siebie.
Przyglądając się zapierającym dech w piersi widokom układów planetarnych i promiennej Wegi, kobieta traci przytomność. Kiedy ją odzyskuje, znajduje się na plaży, nad którą rozpościera się rozświetlone milionami gwiezdnych konstelacji niebo.
Dostrzegając na horyzoncie zarys ludzkiej sylwetki, Ellie wytęża wzrok i z niecierpliwością oczekuje na nadejście nieznajomego. Kiedy jest on już blisko, bohaterka nie jest w stanie uwierzyć w to, co się dzieje: stoi przed nią jej zmarły ojciec, który dotyka jej policzka i prosi, żeby się nie bała.
Pomimo ogromnego wzruszenia, Ellie szybko zdaje sobie sprawę, z czym ma do czynienia. Pobrawszy jej wspomnienia, kiedy była jeszcze nieprzytomna, obcy zdecydowali się na przybranie ludzkiej postaci, ułatwiając nawiązanie kontaktu. Starając się zachować zimną krew, kobieta zamienia z ojcem kilka zdań.
– Witaj, Iskierko.
– Tata?
– Tęskniłem za tobą.
– Ty nie jesteś prawdziwy. Nic z tego nie jest prawdziwe.
– Moja uczona.
– Dlaczego się ze mną skontaktowaliście?
– To ty się z nami skontaktowałaś. My tylko nasłuchiwaliśmy.
– Są inni?
– Bardzo wielu. Jesteście bardzo interesującą rasą. Jesteście zdolni do pięknych marzeń i miewacie okropne koszmary. Czujecie się zagubieni, odcięci, samotni. Ale tak nie jest.
– Co teraz?
– Teraz? Wrócisz do domu.
– Czy kiedyś tu jeszcze wrócimy?
– To dopiero pierwszy krok. W swoim czasie nastąpią kolejne.
Rozmowa Ellie z ojcem/przedstawicielem obcej cywilizacji
Zeznania przed komisją
Wkrótce potem Ellie ponownie traci przytomność, a następnie ją odzyskuje. Kiedy otwiera oczy, leży na podłodze kapsuły, a w słuchawce słyszy głos z centrum kontroli. Dociekając, jak długo jej nie było, zdezorientowana bohaterka dowiaduje się, że kapsuła przeleciała bezpośrednio przez pierścienie w ciągu kilku sekund. Z perspektywy członków projektu, mediów oraz pozostałych obserwatorów nic się nie wydarzyło.
Kiedy Ellie dochodzi już do siebie, rozpoczynają się pierwsze przesłuchania i posiedzenia komisji. Relacjonując swoje spotkanie z przedstawicielem obcych, kobieta w żaden sposób nie jest w stanie go udowodnić. Sceptycznie odnosząc się do jej opowieści, eksperci podejrzewają, że doświadczyła ona urojeń lub wszyscy stali się ofiarami wielkiej mistyfikacji, którą zaaranżował nieobliczalny Hadden.
– Doktor Arroway. Przychodzi pani do nas bez dowodów, bez nagrań ani niczego innego, poza niewiarygodną opowieścią. Wydano ponad 500 miliardów dolarów, dziesiątku ludzi straciły życie, i po tym wszystkim chce pani, żebyśmy uwierzyli jej na słowo?
– Czy to możliwe, że to się nie stało? Tak. Jako naukowiec muszę dopuścić taką możliwość.
– Powiedzmy wprost. Przyznaje pani, że nie ma żadnych fizycznych dowodów na poparcie pani opowieści?
– Tak.
– I możliwe, że to wszystko było halucynacją?
– Tak.
– Więc czemu po prostu nie wycofa się pani i nie przyzna, że ta wyprawa do centrum galaktyki nie miała w ogóle miejsca?
– Bo nie mogę. Ja to przeżyłam. Nie mogę tego udowodnić ani wyjaśnić. Ale wszystko, co wiem, cała moja świadomość mówi mi, że to prawda. Dano mi coś wspaniałego, co na zawsze mnie zmieniło. Chciałabym się tym podzielić.
Zeznania Ellie przed komisją w Senacie
Choć Ellie otwarcie przyznaje, że nie posiada dowodów potwierdzających jej wersję zdarzeń, nie zamierza się jej wypierać. Pomimo tego, że początkowo wierzy jej wyłącznie Palmer, po dokładnym przeanalizowaniu nagrań z maszyny naukowcy odkrywają coś niezwykłego. Chociaż na nagraniu nic nie widać i nie słychać, kończy się ono po 18 godzinach.
II.
Religijna opowieść
Chociaż film Roberta Zemeckis opowiada o naukowej pasji i żądzy wiedzy, przy bliższym wejrzeniu wychodzi na jaw, że jest on dziełem o strukturze religijnej.
Podczas gdy Ellie uosabia w nim osobę wierzącą, która niestudzenie poszukuje wyższego sensu, nasłuchując głosu z niebios, otaczające ją środowiska naukowców, dziennikarzy i polityków symbolizują niewiernych. Nieoczekiwanie wkraczając w jej życie i skutecznie korygując jego kurs, miliarder Hadden przypomina Anioła Stróża, natomiast występujący w postaci jej ojca przedstawiciel obcych jest odpowiednikiem Boga, który ją dostrzega i nad nią czuwa.
Doświadczenie, które staje się udziałem kobiety na planecie Wega, stanowi doświadczenie stricte religijne, wiążąc się z jej subiektywnymi odczuciami, którym musi ona zawierzyć, a następnie dać im świadectwo niczym biblijny apostoł. W rezultacie wydarzenia ukazane w filmie Kontakt stanowią znakomite ucieleśnienie pewnego mitu, który do tej pory tkwi w centrum nauki. Mitu o zbawieniu.
Naukowe mity
Według Leszka Kołakowskiego mity przenikają nie tylko naszą codzienność. Stanowią one element nawet najbardziej racjonalnych, kolektywnych przedsięwzięć ludzkości, dochodząc do głosu w sztuce, filozofii, polityce czy etyce.
Pytania i przeświadczenia metafizyczne objawiają inną stronę ludzkiego bytowania aniżeli pytania i przeświadczenia naukowe: stronę odniesioną intencjonalnie do nieempirycznej realności bezwarunkowej.
Obecność tej intencji nie jest dowodem obecności tego, do czego jest odniesiona. Jest tylko dowodem potrzeby, żywej w kulturze, by to, do czego jest odniesiona, było obecne. Ale obecność ta nie może być zasadniczo przedmiotem dowodu, albowiem sama umiejętność dowodzenia jest władzą rozumu analitycznego, technologicznie zorientowanego i nie wykracza poza jego zadania.
Leszek Kołakowski
Co istotne, zdaniem polskiego myśliciela motywy mitologiczne występują również w działalności naukowej. Zdając kłam naiwnemu przypuszczeniu, że nauka stanowi coś bez reszty racjonalnego, co opiera się wyłącznie na bezinteresownym poszukiwaniu empirycznych dowodów, wznosząc naszą cywilizację na wyższy poziom samoświadomości i zapewniając jej filozoficzną dojrzałość, Kołakowski dokonuje dekonstrukcji innego mitu: mitu nauki jako przedsięwzięcia czysto obiektywnego.
Język usiłujący wprost utrafić w transcendencję gwałci, bezskutecznie zresztą, własną instrumentalność technologiczną. Trafiał w nią w mitach, które realnościom empirycznym i poczynaniom praktyczny nadawały sens przez relatywizację.
Mityczna organizacja świata […] jest w kulturze trwale obecna.
Obiekcja powiadająca, iż taka organizacja nie staje się prawdziwa przez swoją trwałość ani przez realność produkujących ją potrzeb, nie ma mocy argumentacyjnej dla świadomości z rozbudzoną warstwą mitotwórczą, ponieważ przymiotniki prawdziwy i fałszywy są tu niestosowne. Nie mamy do czynienia z przyporządkowaniem sądu do sytuacji, którą opisuje, ale z przyporządkowaniem potrzeby do obszaru, który ją zaspokaja.
[…] Formą, w jakiej organizuje się degeneracja wiary, jest próba naśladowania wiedzy.
Doświadczenie przyporządkowania potrzeby do obszaru bytu, który ją zaspokaja, nie może być kwestionowane jako nieprawomocne z punktu widzenia poznania naukowego, przynajmniej jeśli to doświadczenie jest odróżnione od czynności uzasadniających.
Leszek Kołakowski
Rodząc się jako projekt filozoficzny, który znalazł wyraz m. in. w Nowym Organonie Franisa Bacona (książce wydanej w 1620 roku), nauka od samego początku wiązała się ze swoistym utopizmem.
Wpisane w jej idee pragnienie reformy społeczeństwa, zbudowania lepszego świata, uzyskania odpowiedzi na eschatologiczne pytania i odnalezienia wyższego sensu sprawiły, że ten sam człowiek, który położył fundamenty pod nowoczesne metody naukowe, napisał również Nową Atlantydę (1626), kreując obraz mitycznej krainy Bensalem, w której wszyscy żyją lepiej dzięki nauce i technologii.
Zapisz się na newsletter, aby nie przegapić najciekawszych artykułów z bloga i otrzymać dodatkowe zestawienia tekstów.
Nauka a religia
Gdy po odebraniu sygnału od obcych wokół teleskopu gromadzą się tłumy ludzi, część z nich zaczyna głosić, że działania władz i środowiska naukowego stanowią bluźnierstwo. Usiłując nawiązać kontakt z obcą cywilizacją, naukowcy zastępują Boga laickimi wymysłami, wypełniając duchową pustkę maszynami, radarami i prymitywnym materializmem.
We wszystkich przypadkach chodzi o to samo: o uniknięcie zgody na świat przypadkowy, wyczerpujący się każdorazowo w swojej nietrwałej sytuacji, która jest tym, czym jest, i do niczego nie odsyła.
[…] Wszystkie racje, w których zakorzeniona jest świadomość mityczna, zarówno w odmianie wyjściowej, jak i przedłużeniach metafizycznych, są tedy aktami afirmacji wartości.
Mogą być płodne, o ile zaspokajają realną potrzebę oswajania świata doświadczenia przez jego rozumiejącą interpretację, odnosząc go do nieuwarunkowanego bytu. Ale racje ostateczne, które kierują wyborem przeświadczeń w myśleniu naukowym, są także aktami wartościowań.
[…] Dlatego opozycja wiary rozumiejącej i nauki wyjaśniającej ma nieco inny sens, niż mniemają na ogół pozytywiści. Jedna i druga mają racje własne w wartościach kultury, ani jedna ani druga nie są zakorzenione w normach transcendentalnych poznania, ponieważ normy takie, jeśli istnieją, nie mogą być nam wiadome.
Leszek Kołakowski
Warto jednak zwrócić uwagę, że wbrew pozorom nauki wcale nie trzeba godzić z religią. Z pewnego punktu widzenia są one bowiem pogodzone i przemieszane od samego początku.
Jak wskazuje Kołakowski, gdy tylko działalność naukowa zaczęła zastępować inne formy ludzkich interakcji ze środowiskiem, chętnie wlewaliśmy w nią nasze najskrytsze pragnienia, tęsknoty i marzenia. W rezultacie nauka szybko zaczęła przypominać pewną formę gnozy, roztaczając przed naszymi oczyma wizję zbawienia przez wiedzę (pisze o tym Erik Davis w książce pt. Techgnoza z 2001 roku). Wypełniając skostniałe mitologiczne struktury nową treścią, pozwoliła ona na zagospodarowanie zbiorowej wyobraźni społeczeństwa w unowocześniony, dopasowany do aktualnej wrażliwości sposób.
Kontakt z obcymi
Gdy zastanawiamy się nad mitycznymi motywami w nauce, na pierwszym planie możemy dostrzec zwłaszcza jeden: mit kontaktu z obcą cywilizacją. Chociaż poszukiwanie kosmitów stanowi racjonalne przedsięwzięcie, które wyrasta z solidnej naukowej podstawy, na poziomie imaginacyjno-emocjonalnym przejęło ono rolę zabiegania o zbawienie.
Kiedy uda nam się nawiązać kontakt z kosmiczną cywilizacją, otrzymamy od niej niewyobrażalną technologię, która być może będzie nawet technologią życia i śmierci. Przekraczając granice czasu i przestrzeni, uzyskamy odpowiedzi na eschatologiczne pytania, które od zawsze nas niepokoją. Chociaż często nie są one artykułowane wprost, takie wyobrażenia stanowią Święty Graal wielu naukowców, astrofizyków i astronomów, którzy – podobnie jak napędzana emocjami i wspomnieniem śmierci ojca doktor Arroway – oczekują na nadejście Zbawiciela, wsłuchując się w głos z nieba.
Otóż złe odróżnianie mitycznej, obrzędowej i technologicznej funkcji, jaką pełnią różne składniki życia zbiorowego, jest nadzwyczaj pospolite. Pewne czynności i wytwory kultury pełnią istotnie funkcje podwójną lub potrójną – również, jeśli wywodzą się z jednego pnia […].
W stagnacyjnych zbiorowościach czynności techniczne były w tym sensie wchłonięte w ład obrzędowy i mityczny, że miały swoją stronę sakralną, przebywały wewnątrz bardziej rozległego porządku, który nadawał im sens; jednakże […] odróżnienie skuteczności, pochodzącej z porządku sakralnego, od skuteczności technicznej, jest w tych zbiorowościach całkiem wyraźne.
Kultura technologicznie zorientowana podjęła wysiłek odwrotny: zapragnęła włączyć mit w porządek technologiczny, mianowicie uczynić z mitu składnik poznania w tym samym znaczeniu, w jakim poznaniem jest nauka: zaczęła szukać uzasadnienia dla mitu.
Ów karykaturalny trud racjonalizacji stworzył karykatury mitu, które wypełniały nade wszystko religię chrześcijańską.
Leszek Kołakowski
Nie chodzi przy tym o to, aby potępiać takie nadzieje. Wręcz przeciwnie: wiele wskazuje na to, że stanowią one przyrodzony aspekt człowieczeństwa. Rzecz w tym, aby zdawać sobie sprawę, że wbrew uwagom Augusta Comte’a nie istnieje wyraźny podział na teologiczne, metafizyczne i pozytywne etapy rozwoju ludzkiej cywilizacji.
Jak wskazuje Kołakowski, ludzie do tej pory pozostają bowiem istotami mitotwórczymi, bezustannie zastępując jedne mity drugimi. Wbrew temu, w co staramy się wierzyć, nie jesteśmy zatem w pełni racjonalni, natomiast nawet najbardziej racjonalne projekty społeczne posiadają przede wszystkim jeden cel: mają wnosić w naszą codzienność pewne znaczenie.
Leszek Kołakowski (1927-2009)
Polski filozof i historyk idei. Po wojnie zaangażował się w działalność komunistyczną, przyczyniając się do zwolnienia Władysława Tatarkiewicza z Uniwersytetu Warszawskiego, a następnie zajmując jego posadę. Chociaż określał się jako agnostyk, interesował się Chrześcijaństwem, uznając Kazanie na Górze za jedno z najwspanialszych dzieł etycznych w dziejach. W rezultacie światopoglądowych przemian napisał demistyfikujące komunistyczne ideały Główne nurty marksizmu, które jeszcze w czasach PRL były dystrybuowane w podziemiu. Po zakazie nauczania i publikowania, wyjechał z Polski, wiążąc się z Uniwersytetem Oksfordzkim.
Źródła: 1. Leszek Kołakowski, Obecność mitu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1994, s. 8-13. 2. No Film School (kadr z filmu).